Ogłoszenie

PLAN LEKCJI
Na dziś.
1. 9:30 Biologia
2. 10:25 Plastyka
3. 11.:20 Etyka
4. 12:05 Historia
5. 13:00 Polski [zastępstwo]
6. 13:55 Matematyka
Przerwy trwają dziesięć minut. Jak nazbiera się więcej nauczycieli zostaną wprowadzone trzy bądź wiecej planów dla grup, do jakich zostaną poprzydzielani uczniowie. Dokładniej wyjaśnię później ;]
Pogrubiona nazwa przedmiotu oznacza iż teraz właśnie jest ta lekcja. Nie spóźnijcie się ;]

Lekcje zaczynają się od 9:30.


WITAM!
Zapraszam do rejestracji i zakładania postaci, szkoła oficjalnie ruszyła! Plan lekcji uzgodnimy z nauczycielami, jak się odezwą. ^-^

ZACZYNAMY ZE SWOICH POKOI! KTO POKOJU NIE MA, PROSZĘ DO ADMINA (NAMARY BĄDŹ MADCAT) NA GADU PISAĆ, TO DOSTANIECIE ;]

UWAGA! Moi drodzy, od dzisiaj by grać, trzeba mieć zaakceptowaną kartę postaci. Bez tego, żaden użytkownik nie ma prawa napisać postu w fabule forum! Jednak, jak wiadomo, prawo wstecz nie działa, wiec karty założone do tej pory nie będą usuwane, ani one ani posty ich właścicieli.


SŁUCHAĆ! GDY OPUSZCZACIE TEMAT, JAK MI NIE NAPISZECIE [ZT] PRZY OSTATNIM POŚCIE, POUSUWAM WSZYSTKIE DOSŁOWNIE WSZYSTKO POSTY!

#196 2011-03-16 20:30:51

MadCat

MadCat In Hat | Zastępca admina

5629864
Zarejestrowany: 2010-06-25
Posty: 265
Punktów :   

Re: Sekretariat

Gero Scissors
*Korytarze/ Przed Sekretariatem*

Szedł powolnie rozglądając się co i rusz na boki.
Każdy hałas przyprawiał go o zawał a ludzie jacy go mijali wcale a wcale nie wzbudzali w nim zaufania.
Uśmiechał się niczym idiota do nich a ci najpierw mierzyli go zdegustowanymi spojrzeniami widząc takiego obdartusa po czym będąc już za jego plecami śmiali się komentując jego chód, włosy, twarz i wszystko po kolei nie zostawiając na nim suchej nitki.
Podciągnał nosem stwierdzając że chyba jednak kobieta zakpiła sobie z niego i zerknął na jakieś drzwi naraz na jakich wisiała spora plakietka.
Zastanowił się co ona oznacza i podszedł palec kładąc na każdej literze powolnie odczytując nazwę.
Cóż czytał jednak były to dwie książki więc...nie miał wprawy zbytniej w nowych wyrazach.
-S...e...k...r...e...t...a..r...i....a...t...-wydukał wreszcie i podrapał się po głowie po czym zerknął na boki kiedy zabrzmiał dzwonek.
Przełknął ślinkę kiedy został sam na korytarzu i zauważył że ostatni z ludzi wchodzą do pokoi z podobnymi tabliczkami na nich.
Zerknął na drzwi i na klamkę po czym ...zrobił co reszta.
Wszedł do środka zamykając za sobą drzwi i zerknął na pomieszczenie jedno oko mając przesłonięte burzą czarnych, krzywo ściętych włosów.Nie trzeba mówić czym je sobie podcinał, nawet przypadkowo xD.
Rozejrzał się i nie czekając czy ktoś coś powie czy nawet nie zauważając nikogo jeszcze skłonił się w łeb sobie chlasnąwszy plecakiem przy okazji jaki poleciał w przód.Nie zmienił jednak pozycji.
-Dzień Dobry...przepraszam! Ja... szukam pracy i... -zerknął w górę nie słysząc by ktoś cokolwiek powiedział.
Wyprostował się i dopiero teraz omiótł pomieszczenie wzrokiem.


Klikać na nie ^^ Thanks!
http://squiby.net/view/4578380.pnghttp://squiby.net/view/4365130.pnghttp://squiby.net/view/4250869.pnghttp://squiby.net/view/4250902.png

Offline

 

#197 2011-03-16 21:06:18

Namara-sama

Lisek sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-06-13
Posty: 344
Punktów :   

Re: Sekretariat

James De Safore
*pokój obok sekretariatu*

Fioletowowłosy zamrugał, wyczuwszy woń jakiegoś osobnika w sąsiednim pokoju. Warknął pod nosem, zamykając wszystkie szafki jakie to były właśnie otwarte na klucze, wcześniej oczywiście włożywszy tam spowrotem książki i tym podobne przedmioty.
Cholera że też ktoś musiał wleźć akurat teraz! Czy nie mógł z raz jeden jedyny dać radę poukładać tego wszystkiego bez problemów? Eh, skaranie boskie z tymi bachorami.
Jak ten dzieciak nie poszczy się ze strachu w gacie to będzie znaczyło że naprawdę jest wytrzymały. Bo i wampir wyszedł, gwałtownie otwierając drzwi a te uderzyły o ścianę. Mężczyzna zmierzył nowo przybyłego wzrokiem nieprzyjemnym dosyć, po czym brew uniósł, podchodząc bliżej.
-Czego tu chcesz? -Warknął, stanąwszy tuż na przeciwko chłopaka. Naraz, ni stąd ni zowąd, dłoń fioletowowłosego uderzyła drzwi, obok głowy chłopaka, a jej właściciel przyglądał mu się uważnie. Pociągnął nosem, obwąchując chłopaka subtelnie.
Ładnie pachniał... szkoda że był taki brudny.
-Pytałem o coś... -Syknął mierząc jego szyję wzrokiem. Ahh! Dlaczego był cholera taki brudny co?! Gdyby nie to, już dawno wgryzłby się w tą wołającą go wręcz szyję... Przecudny zapach... Cudny, oczywiście pod warunkiem że przebije się przez warstwę ochronną, jaka z brudu powstała.
Nieraz ta niechęć Jamesa do nieumytych obdartusów, jeśli chodzi o pożywianie się, zmuszała go do rezygnowania z naprawdę bardzo dobrze zapowiadających się kąsków.
No... ale w sumie może go umyć, ewentualnie. Prawda?


http://squiby.net/view/3320846.pnghttp://squiby.net/view/3320842.pnghttp://squiby.net/view/2996233.pnghttp://squiby.net/view/3315514.png

Offline

 

#198 2011-03-17 14:02:14

MadCat

MadCat In Hat | Zastępca admina

5629864
Zarejestrowany: 2010-06-25
Posty: 265
Punktów :   

Re: Sekretariat

Gero Scissors
*Sekretariat*

Zamrugał i podskoczył kiedy ktoś uderzył drzwiami. Zadrżał momentalnie i spojrzał w bok dostrzegając fioletowowłosą osobę.
Uśmiechną się do niej delikatnie nieco nerwowo.
To tylko przez przypadek. Ten pan na pewno nie jest zły. Na pewno...na pomyślał i nie dokończył ostatniej myśli bo i podskoczył po raz drugi. Dlaczego?
Bo i po pytaniu mężczyzna znów uderzył ręką w drzwi już tym razem obok jego głowy.
Zadrżał szerzej oczy otwierając i wcisnął się mocniej w drzwi za sobą.Szpony zacisnęły się momentalnie na jego nodze nieco orając skórę mocniej na jego nodze.
Pisnąwszy chłopak zjechał w dół po drzwiach patrząc z przerażeniem na mężczyznę i drżąc przesłonił sobie głowę jedną ręką.
-P...przepraszam! Przepraszam! Ja już sobie idę!Ja nie chciałem!Przepraszam!-krzyczeć zaczął nie pojmując nawet co zrobił.Ale widać coś zrobił bo i mężczyzna był wściekły.
Zapomniał naraz po co tu przyszedł.
Zdenerwował się a jego zdenerwowanie niekorzystnie zaczynało działać na jego ciało.
-Ja...już idę...ja przepraszam...-zapiszczał i dało się ...skomlenie z jego ust usłyszeć tuż po wypowiedzeniu słów a także parę jasnych, psich uszu dostrzec na głowie.
Chłopak zatrząsł się znów i skulił niemal w kulkę czując dość dobitnie już swoje szpony na nodze jednak nie miał jak na razie odwagi się ruszyć.
Mężczyzna jaki wyszedł przerażał go. Zachowaniem i zapachem...czuć było od niego chłód i ...i ...śmierć...


Klikać na nie ^^ Thanks!
http://squiby.net/view/4578380.pnghttp://squiby.net/view/4365130.pnghttp://squiby.net/view/4250869.pnghttp://squiby.net/view/4250902.png

Offline

 

#199 2011-03-17 14:49:00

Namara-sama

Lisek sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-06-13
Posty: 344
Punktów :   

Re: Sekretariat

James De Safore
*sekretariat*

Uniósł brew widząc jak chłopak osuwa się w dół i naraz... poczuł krew. Słodki, kuszący zapach uderzył do niego, aż ślinka niemal automatycznie pociekła mu z ust. Nie przejmował się jakoś tym że wystraszył chłopaka, że zapewne trudno będzie się dowiedzieć teraz po co dzieciak tu przyszedł.
Teraz w jego głowie krążyła tylko jedna myśl. Krew...
Ah! Gdyby chłopak nie był brudny, zapewne już by go ugryzł. Ale tak... to jeszcze się powstrzymywał. Warknął niemal, zeźlony na całego, po czym spojrzał w dół... i zamrugał.
Uszy? Cholera, to zmienny?! Co za... za... za...
-Ty mały gnoju! -Warknał, łapiąc naraz chłopaka za czuprynę i szarpnął nim w swoją stronę.
-Czemu nie powiedziałeś?! Cholerny zmienny... pieprzony... ghhraaach... rrrh... -Warknął na koniec, po czym puścił włosy dzieciaka, nadal jednak ręką jedną przytrzymując drzwi by przypadkiem nie zwiał.
-Gdzie masz znak? Powinien być bardziej widoczny... tak to jest jak się gnojki z taką krwią samopas puszcza... aghhhhrrrrr... -Złapał go za ramie po czym dociągnął chłopaka do biurka, by telefon wziąć. Wykręcił trzy cyfrowy numerek, jaki połączył go z gabinetem dyrektora.
-Thierry? Mam tu... coś... -Stwierdził i zmrużył lekko oczy.
-Zmiennego. Psiak. Nie widzę u niego znaku i się dziwnie zachowuje... -Stwierdził po czym zamrugał i spojrzał na dzieciaka.
-Po co tu przyszedłeś? -Spytał odkładając słuchawkę. No tak, nie wiedział... ale inteligentne, powinien najpierw spytać w potem do Thierrego dzwonić. Ale ta krew... ta krew była pyszna!


http://squiby.net/view/3320846.pnghttp://squiby.net/view/3320842.pnghttp://squiby.net/view/2996233.pnghttp://squiby.net/view/3315514.png

Offline

 

#200 2011-03-17 14:51:44

MadCat

MadCat In Hat | Zastępca admina

5629864
Zarejestrowany: 2010-06-25
Posty: 265
Punktów :   

Re: Sekretariat

Gero Scissors
*Sekretariat*

Chłopak pisnął  i znów zadrżał po czym niemal wbił sobie pazury w nogę mocniej kiedy poczuł jak mężczyzna nim szarpnął.
Boże kochany co też on takiego zrobił?!?!
Co miał powiedzieć? Dlaczego miał być gnojem? O co tu chodziło? On tylko tu przyszedł bo chciał ... by jego życie było nieco lepsze a tak...
Pisnął znów łapiąc się za włosy kiedy ten go puścił i z lądował znów na podłodze.
Zmienny? Czym ...co...kto jest zmienny?
Zadrżał i przykleił się do ściany kiedy mężczyzna złapał go za ramie i pociągnął po czym usiadł na krześle kiedy ten  zaczął mówić o znakach krwi o czymś co miało być widoczne a nie było...
Rozejrzał się zszokowany po czym zerknął na siebie i przełknął ślinkę znów po czym jego uszy opuściły się kuląc kiedy dosłyszał co mężczyzna powiedział do telefonu.No telefon to wiedział co to XD.
Kiedy padły pytania zamrugał i skulił się łapiąc szybko jedną ręką za włosy na wszelki wypadek.
Jego oczy były szeroko otwarte i wpatrywały się bacznie w mężczyznę.
-J..ja...pa...pani...opieka...społ...społeczna....wysła...ła...tu...mn...ie...prze...prasza...przeprasza...coś...- powiedział drżącym głosem i skuli się mocniej na krześle. Nie ma co poprawny psiak był XD.


Klikać na nie ^^ Thanks!
http://squiby.net/view/4578380.pnghttp://squiby.net/view/4365130.pnghttp://squiby.net/view/4250869.pnghttp://squiby.net/view/4250902.png

Offline

 

#201 2011-03-17 15:14:16

Namara-sama

Lisek sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-06-13
Posty: 344
Punktów :   

Re: Sekretariat

James De Safore
*sekretariat*

Fioletowowłosy uniósł brew widząc co ten wyprawia i ręce na piersi splątał przyglądając mu się.
-Po co cię tu wysłała? Do szkoły, uczyć się? -Spytał poważnie przyglądając się nadal chłopakowi. Nie, raczej po to by nikt do takiej szkoły chłopaka który przez co najmniej miesiąc mydła na oczy nie widział nie przysłał.
Wzrokiem objął po raz kolejny sylwetkę chłopaka, po czym przewrócił oczyma.
-Ani się waż stąd ruszyć nawet na krok. I tak cię znajdę a jak wyjdziesz z tymi uszami do ludzi, to ci urwę łeb razem z nimi. -Warknął i wziął telefon komórkowy, cyknąwszy chłopakowi zdjęcie, po czym do drugiego pokoju przeszedł.
-Halo? Thierry, dzieciak jest dziwny. Może go zabić?... Dobra dobra, nie denerwuj się Brudny, niemyty... chyba włóczęga. I zmienny... Ta... CO?! Nie! Halo! hej nie odkładaj słuchawki! Mówie nie ma mowy! -Niemal nawrzeszczał na koniec na telefon i warknął coś pod nosem.
Wyszedł z pokoju, wracając do dzieciaka i telefon schował, a jego za rękę jaką ukrywał w kieszeni złapał. Dokładniej rzecz biorąc, to za nadgarstek.
-Idziemy... tylko schowaj natychmiast te uszy. -Prychnął pociągnąwszy dzieciaka za nadgarstek. Skoro i tak go wrobił w pilnowanie dzieciaka, to przynajmniej jak go umyje to i napije się trochę...
Aż oblizał usta na tę myśl.


http://squiby.net/view/3320846.pnghttp://squiby.net/view/3320842.pnghttp://squiby.net/view/2996233.pnghttp://squiby.net/view/3315514.png

Offline

 

#202 2011-03-17 15:31:02

MadCat

MadCat In Hat | Zastępca admina

5629864
Zarejestrowany: 2010-06-25
Posty: 265
Punktów :   

Re: Sekretariat

Gero Scissors
*Sekretariat*

Szerzej oczy otworzył i zadrżał.
Urwać głowę z uszami? Urwać? U...urwa....ć?
Przełknął ślinkę nie ruszywszy się nawet i starając się już nawet nie dygotać bo i to też ruch nie?
Ale kiedy usłyszał że ten proponuje słuchawce go zabić....mało co nie przemienił się z przerażenia.
Kiedy mężczyzna wyszedł zerknął na okno na drzwi i znów się skulił.
Kazał czekać.Pytał się o mnóstwo rzeczy i krzyczał...
Okropny człowiek...
Kiedy ten naraz pociągnął go za nadgarstek pisnął i ...no i stało się.Wyciągnął całą zakrwawioną rękę z spodni na jakich już widać było plamę małą krwi, choć nie za wielką było widać na czarnych spodniach... i szarpnąwszy się w tył poleciał kalecząc rękę wampira. No ale rękę wyswobodził z uścisku.
-Nie!-krzyknął i poleciał w tył pomieszczenia i rozejrzawszy się...pochylił się i wlazł pod biurko zakrywając sobie już obiema rękoma głowę i kuląc.No tak pies to pies XD.


Klikać na nie ^^ Thanks!
http://squiby.net/view/4578380.pnghttp://squiby.net/view/4365130.pnghttp://squiby.net/view/4250869.pnghttp://squiby.net/view/4250902.png

Offline

 

#203 2011-03-17 15:33:14

Namara-sama

Lisek sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-06-13
Posty: 344
Punktów :   

Re: Sekretariat

James De Safore
*sekretariat*

Fioletowowłosy zamrugał i naraz... warknął rozzłoszczony gdy chłopak pociachał jego rękę. Spojrzał na biurko po czym wsunął pod nie rękę, za włosy znowu dzieciaka łapiąc i wyciągnął go mało delikatnie spod mebla.
No trudno... Będzie niedelikatny. Podniósł głowę chłopaka do góry i marszczył brwi.
-Wiesz wogóle czym ty jesteś? -Spytał zirytowany po czym rozejrzał się. Złapał jakąś chustę i zawiązał ją chłopakowi na głowie, złapawszy zaraz potem jego rękę.
-Idziemy. Porozmawiamy w moim pokoju. A spróbuj znowu mi coś zrobić, to osobiście dopilnuje żeby ci ktoś wyłamał wszystkie palce w ręce. -Stwierdził mało delikatnie i pociągnął chłopaka wychodząc z nim na korytarz. Jego rany już się wygoiły, na pazurach dzieciaka nie było drewna więc nie było powodu by jakoś się paskudziły owe ranki.

[zt oboje]


http://squiby.net/view/3320846.pnghttp://squiby.net/view/3320842.pnghttp://squiby.net/view/2996233.pnghttp://squiby.net/view/3315514.png

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl