Lisek sieciowy
Rząd krzeseł obok drzwi do gabinetu na korytarzu. Mało uczniów przychodzi tu bez powodu, bo i jakimś dziwnym sposobem dyrektor zawsze wie kiedy wyjść z gabinetu. I to zazwyczaj wychodzi wtedy, kiedy uczniowie coś przeskrobią.
Offline
Akira Itoh
*przed gabinetem*
Podszedł jeszcze bliżej. Może dyrektor nie usłyszał...? Odchrząknąwszy znów się w niego wpatrywał. Odwrócił głowę, puścił oczko do Kitsune i łobuzersko się uśmiechnął jak to miał w zwyczaju. Powrócił d poprzedniej pozycji.
Offline
Hizashi Enma
*przed gabinetem*
Stanął przed gabinetem, ale nie ważył się zapukać. Możliwe, że ktoś jest już w środku, a że mu się specjalnie nie spieszyło...
Rozsiadł się na krzesełku, stawiając torbę obok siebie.
Pomyślał sobie teraz o stereotypowym grubym dyrektorze z wybujałą łysinką i mimowolnie jego usta wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu.
Dookoła było pusto i chicho. Jeśli mu się poszczęści to uniknie dzisiejszych lekcji, miał w związku z tym wielkie nadzieje. Był padnięty po przejściu tych parunastu kilometrów, że też go coś podkusiło...
Zrobiło się gorąco, więc ściągnął swoja czarną marynarkę, która została przerobiona według idei blondyna. Ozdobne guziki, zamki i przetarcia, jakie ją zdobiły, zadziwiłyby bystre oko swoją istotą i pięknem detalu. Pod spodem miał czarny, dopasowany do jego zgrabnego ciała T-shirt z głębszym dekoltem, a na szyi zawieszone dwa, różnej długości łańcuszki ze starymi medalionami. Obowiązkowo czarne, proste rurki, które nieco zwisały w kroku i niezawiązane, koloru wiśniowego martensy za kostkę.
Odłożył marynarkę na torbę, założył nogę na nogę i czekał, a czas coraz bardziej się dłużył. Wyciągnął z kieszeni marynarki zapalniczkę i paczkę z ostatnim papierosem, włożył go do ust i podpalił. Nałogowym palaczem nie był, ale czasem robił to, ot tak dla przyjemności, podobnie jak z alkoholem. Teraz czasy swawoli będą się musiały zakończyć. I tak nie miał nic więcej, no może jakaś wybrakowana paczka fajek by się jeszcze przypałętała w walizce. Podszedł do okna, po czym je otworzył żeby dym uleciał z pomieszczenia, bo zapewne nie wolno było palić w szkole. Cholerstwo musi tak śmierdzieć.
Wypuścił z ust po raz kolejny szary dymek. Miał w zwyczaju nie dopalać do końca, więc zgasił papierosa o parapet i wyrzucił przez okno.
Usiadł na poprzednio zajmowanym miejscu, ale tym razem z nieznaczną irytacją wypisaną na twarzy. Czekanie zaczęło go już z lekka nudzić.
Ostatnio edytowany przez Kitsune (2011-04-17 15:25:24)
Offline