Lisek sieciowy
James De Safore
*pokój*
Spojrzał na niego i brwi zmarszczył.
-Nie, nie jesteś coś. Ehh... Wytłumaczę ci to, później. A dopóki tego nie zrobię... -Spojrzał na chłopaka poważnie, po czym spłukał mu włosy, po raz kolejny dawkę szamponu na nie kładąc. Matko kochana... On się rok nie mył, czy dwa?
-Nie masz prawa pokazywać ani uszu ani ogona ani się zmieniać... zrozumiałeś? -Spytał poważnie, spowrotem jego głowę palcami masując by piana się wytworzyła. Gdy głowę mu umył już po raz trzeci, spłukawszy ją westchnął.
Matko... aż tyle mydła i wody to jeszcze nie zużył za jednym razem nigdy.
Złapał mokrego chłopaka pod pachy i wyciągnął go z wanny, stawiając na małym dywaniku. Okręcił go ręcznikiem i westchnął nieco zirytowany.
-Zdejmij te noże z palców, to po pierwsze. -Stwierdził po czym wyjął szczotkę i podszedł do chłopaka jego włosy mokre rozczesując.
-A teraz, wytrzyj się... i zobaczymy czy rzeczywiście jesteś taki grzeczny. Pamiętasz pod jakim warunkiem załatwię ci pracę? -Spytał ręce na krzyż zakładając.
Offline