Akira Itoh
*przed gabinetem*
-Ciszej... Chcesz żeby nas pół szkoły usłyszało?- próbował wszystko obrócić w żart.
-Widzę, że wolisz sam mnie zabić niżeli miałbym ja to zrobic głodząc się... Jeżeli chcesz tak bardzo to możesz pójść ze mną, ale wtedy co byłoby z Inoichim? Dam sobie radę, jestem już dużym chłopcem. I nie martw się... Nie zrobię krzywdy nikomu niewinnemu... A teraz proszę, bo tak czuję się troszkę niezręcznie, kiedy kazdy zwraca na mnie swoją uwagę...- skierował wzrok na blondyna.
Coś nie tak, księżuniu? Zapytał go w myślach, po czym zaczął zmierzać w stronę głównych drzwi.
Offline
Kitsune Tomohisa
*okolice gabinetu*
Na słowa, że on, Kitsune chciałby go zabić poczuł się, jakby rzucano w niego właśnie naostrzonymi nożami. Zbladł, z trudem mógł przełknąć ślinę. Nie wiedział już co ma powiedzieć. Myślał, że jeśli tak postąpi to będzie słusznie, że wtedy zapewni wszystkim bezpieczeństwo, co tam wszyscy, chce mieć tylko pewność, co do bezpieczeństwa Akiry, chce...ale czarny nie chce. Może powinien jednak uszanować jego decyzję. Z drugiej strony to okrutne, że mając pod ręką łatwą zdobycz odrzucić ją i narażać innych, którym sprawi to realny ból, cierpienie, a może nawet.... Pokręcił głową, chcąc odpędzić te myśli. Dlaczego niebieskooki jest taki uparty, przecież nie można tak łatwo zabić zmiennego. Chyba nigdy się z tym nie pogodzi, że może pomóc i to nie tylko jednej osobie, ale jego pomoc jest tak brutalnie odrzucana.
Spuścił głowę. Poczuł, że nie ma sensu już walczyć. To nic nie da.
- Tylko wróć...
Skulił się pod ścianą. Co prawda miał pójść do Inoichiego, ale chciał zostać sam, pomyśleć.
[ Ne, Yuya chan! Znów namieszałaś! Nie możesz "skierować wzroku" na Aloisa, bo my jesteśmy spory kawałek od gabinetu i to jeszcze za rogiem, także nikt nas nie widzi xD]
Ostatnio edytowany przez Kitsune (2010-09-20 16:41:31)
Offline
Akira Itoh
*przed gabinetem*
Ten smutny ton. Akira przekręcił głowę. Jak mógł tak powiedzieć... Kitsune siedział teraz taki samiutki, niewinny, a przede wszystkim to z powodu Akiry. Samolubnego wampira, który nie miał uczuć... Ale miał serce... Tylko dla Kitsune... Odwrócił się na pięcie, podszedł do liska, kucnął i powiedział:
-Nigdzie się jednak nie wybieram... Chciałbym abyś był ostatnią osobą, którą zobaczę przed śmiercią!- cmoknął go w czoło i uśmiechnął się. Znów kaszel. Usiadł na przeciw rudego i oparł się o jego głowę...
Offline
Kitsune Tomohisa
*okolice gabinetu*
Podniósł głowę i popatrzył na czarnego zmartwionymi ślepkami.
- Jak to nigdzie? Jaką śmiercią?! Dlaczego tak mówisz?! - teraz przestraszył się nie na żarty. - Przepraszam, to moja wina. Nie powinienem był się tak zachowywać, a przede wszystkim muszę nauczyć się szanować decyzje innych. - znów zatracił sie na chwile w oczach ukochanego - Wybacz Aki-chan! Ale teraz proszę, nie, ja błagam, zjedz coś.
Offline
Akira Itoh
*przed gabinetem*
-Ty nie masz za co przepraszać Kitsune, tylko ja. Nie powinienem sobie tak żartować... A o jedzonko się nie martw... Coś wymyślę kiedy już będę się...- nie chciał kończyć, to i tak by pogorszyło sprawę.-... Kiedy będę tak głodny jak wilk!- uśmiechnął się dziarsko.- Nie chcę żebyś miał mnie za mordercę czy sadystę... Więc wolę zostać!- oznajmił wciąż się uśmiechając.
Offline
Kitsune Tomohisa
*okolice gabinetu*
- Iie, wtedy już będzie za późno. Nie uważam Cię za mordercę, ani sadystę. Zapomnij o tym co mówilem, nie mogę Cię do niczego zmusić, chociaż trudno mi się pogodzić z tym, że potrafię, ale nie mogę pomóc. Nienawidzę uczucia bezradności. - uśmiechnąl się - Jednak teraz naprawdę powinieneś coś wszamać, ponieważ widzę, że nie jest z Tobą najlepiej.
Zbliżyl swoją twarz do twarzy Akiry.
- I bez dyskusji, bo inaczej się obrażę! - zagrozil i delikatnie musnąl ustami wargi czarnego.
Offline
Akira Itoh
*okolice gabinetu*
-Jesteś strasznie upr...- zaczął kaszleć. Odsunął się ieco dalej, aby nie mógł go nikt usłyszeć. Kaszel był strasznie ciężki. Akira nie mógł przestać. Z całej siły nabierał powietrza. Taki odruch naturalny. Osunął się na ziemię. Teraz na czworaka próbował wykaszleć coś co nie dawało mu oddychać. Próbował wstać, ale to było na nic.
Czas umierać! Oznajmił sam sobie uśmiechając się przy tym. Odwrócił się jeszcze w stronę Kitsune, aby go zobaczyć. Chciał powiedziec "kocham cię", ale nie mógł. Kaszel nie ustawał. Musiał zakryć ręką usta, aby nie wykaszleć płuc... [xD]
Offline
Kitsune Tomohisa
*okolice gabinetu*
Chlopak szybko zareagowal.
- Akira!- podniósl jego glowę, aby móc patrzeć mu w oczy - Posluchaj mnie! Wiem, że tego nie chcesz, ale teraz nie masz wyjścia. - odslonil szyję, staral się nie panikować, musial teraz myśleć trzeźwo. - Musisz wypić moją krew. Nie pozwolę Ci teraz umrzeć! Proszę, nie zostawiaj mnie...
Offline
Akira Itoh
*korytarze*
Nie mógł. Nie chciał. Nie zostawiaj mnie... No własnie. Nie mógł w ten sposób go porzucić. Wiedział jak to jest... Jedną ręką chwycił chłopaka za szyję. Lekko przysunął swoje wargi do jego szyi. Zawahał się, ale to dla Kitsune! Ostatni raz dotykał swoimi kłami jego szyi, skóry, ciała... Zamknął oczy. Pociągnął kilka łyków [xD]. Tak, aby miec na chwilę spokój.
Odsunął się od liska szybko, ale przedtem polizał ranę ukochanego. Zacisnął mocno pięści. Zaczął przeklinać się pod nosem...
-To był ostatni raz...- mówił niemal przez zaciśnięte zęby.
Offline
Kitsune Tomohisa
*okolice gabinetu*
Za bardzo nawet nic nie czul. To bylo coś jak lekki, przyjemny wiaterek pieszczący policzki w upalny dzień. xD
Zignorowal przekleństwa i wścieklość wampirka. Byl taki szczęśliwy, że nadal żyje.
Rzucil się na niego i mocno przytulil.
- Tak się cieszę, że nic Ci nie jest, Aki-chan!
Ostatnio edytowany przez Kitsune (2010-09-20 18:52:18)
Offline
Akira Itoh
*korytarze*
-Ale jakim kosztem...- odparł. Oparł głowę o jego ramię i objął go w pasie.
Nie obchodziło go już nic prócz Kitsune. Był na siebie tak wściekły. Obiecał sobie, obiecał. Teraz, gdy zamykał oczy widział tę scenę. Scenę, której sam był nie tylko świadkiem, ale i sprawcą. Odpłynął. Po kilku minutach ocknął się. Mocniej zacisnął dłonie na ukochanym.
-Obiecuję, że już nigdy nie sprowadzę na ciebie niebezpieczeństwa i przykrości z mojej strony...- wyszeptał mu do ucha...
Offline
Kitsune Tomohisa
*okolice gabinetu*
- To nic. Najważniejsze, że żyjesz.
Bo bylo by to największym okrucieństwem losu, gdyby teraz stracil wszystko co mial. Gdyby tak się stalo ból ten bylby nie do zniesienia i doszczętnie niszczący wszelkie radości bytu. Dlatego to co teraz czul rudowlosy, bylo takie kojące i zmywające wszelki trud dzisiejszego dnia. Taak, to doświadczenie spokoju bylo absolutnie wspaniale i niezwykle.
- Ale niczego takiego nie doświadczylem. - odpowiedzial również szeptem - Niebezpieczeństwo jest pojęciem względnym, a przykrość, nie teraz odczuwam tylko szczęście. Wybacz mi, wiem, że tego nie chcialeś. Postaram się nigdy więcej nie dopuścić do takiej sytuacji.
Schowal twarz w zaglębienie szyi Akiry i zacisnąl dlonie na jego koszuli.
Offline
Takumi Kuro
*przed gabinetem*
- Oj... - skomentował zaszłą przed chwilą scenkę między chłopcami. - Niemądre, żeby zaspakajać pragnienie w ostatniej chwili, czyż nie? - mruknął do Aloisa, a przed oczami mignął mu Daisuke. On prawie zawsze robił to samo.
Offline
Inoichi Shikaku
* przed gabinetem*
- Oooo! - krzyknął z zachwytu i podbiegł do wyższego chłopaka - Umiesz widzieć przez ściany?! SUGOI!!! Jak to robisz?! Też tak chce! Myślę, że wtedy życie stało by się bardziej kolorowe...- zamyślił się - Chociaż takie podglądanie jest trochę chamskie, nie? Ahh..chyba wolałbym robić coś innego...- sekunda na przemyślenia - Wiem! Chciałbym robić watę cukrową z powietrza! Wyobrażasz sobie ile tego mogłoby się stworzyć. - w jego oczach pojawiły sie iskierki - Naucz mnie! Umiesz tak zrobić, nie?
[ Oke! To coś nie jest postem i mam zamiar go jak najszybciej wykasować, chciałam przez to jednak dać do zrozumienia, aby czytać uważnie posty innych jeśli chce sie wtrącić swoje 5 groszy. Juz po raz kolejny zdarza mi sie taka sytuacja =_=". Więc jeśli sie mylę to przepraszam, ale Twoja wypowiedź Hannami-sama, że tak to ujme, zabrzmiała jakby scenka Akira&Kitsune rozgrywała się tuz pod Twoim nosem, a tymczasem są oni spory kawałek od gabinetu i do tego za rogiem ( czyli są niewidoczni). Jeszcze raz przepraszam, gdyby okazało sie, że tyczy się to np. ataku kaszlu Akiry, gdy rzeczywiście byli przed gabinetem, mogę sie mylić, ale jakoś ten post mi tak no nie na miejscu. Z poważaniem Kistune. O i Aki-chan tez sie dopisuje (kto ją tam wie).]
Ostatnio edytowany przez Kitsune (2010-09-21 19:32:48)
Offline
Akira Itoh
*korytarze*
Tylko, że na to nie zasługuję... Nie zamierzał dopuścić do takiej sytuacji? Przecież to był tylko i wyłącznie wina Akiry. To przez jego lekkomyślność musiał tak poniżyć się przed wszytskimi, a najbardziej przed Kitsune.
-Wiesz... Nie mam ochoty tam wracać... Chyba sobie pójdę...- oznjamił, spuszczając głowę.
Offline