Ogłoszenie

PLAN LEKCJI
Na dziś.
1. 9:30 Biologia
2. 10:25 Plastyka
3. 11.:20 Etyka
4. 12:05 Historia
5. 13:00 Polski [zastępstwo]
6. 13:55 Matematyka
Przerwy trwają dziesięć minut. Jak nazbiera się więcej nauczycieli zostaną wprowadzone trzy bądź wiecej planów dla grup, do jakich zostaną poprzydzielani uczniowie. Dokładniej wyjaśnię później ;]
Pogrubiona nazwa przedmiotu oznacza iż teraz właśnie jest ta lekcja. Nie spóźnijcie się ;]

Lekcje zaczynają się od 9:30.


WITAM!
Zapraszam do rejestracji i zakładania postaci, szkoła oficjalnie ruszyła! Plan lekcji uzgodnimy z nauczycielami, jak się odezwą. ^-^

ZACZYNAMY ZE SWOICH POKOI! KTO POKOJU NIE MA, PROSZĘ DO ADMINA (NAMARY BĄDŹ MADCAT) NA GADU PISAĆ, TO DOSTANIECIE ;]

UWAGA! Moi drodzy, od dzisiaj by grać, trzeba mieć zaakceptowaną kartę postaci. Bez tego, żaden użytkownik nie ma prawa napisać postu w fabule forum! Jednak, jak wiadomo, prawo wstecz nie działa, wiec karty założone do tej pory nie będą usuwane, ani one ani posty ich właścicieli.


SŁUCHAĆ! GDY OPUSZCZACIE TEMAT, JAK MI NIE NAPISZECIE [ZT] PRZY OSTATNIM POŚCIE, POUSUWAM WSZYSTKIE DOSŁOWNIE WSZYSTKO POSTY!

#151 2011-02-01 16:19:51

Namara-sama

Lisek sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-06-13
Posty: 344
Punktów :   

Re: Sekretariat

James De Safore
*sekretariat*

Spojrzał z wyższością na chłopaka po czym otworzył teczkę nie odpowiadając na ani jedno z jego pytań. Czytał chwilę, po czym... na jego ustach pojawił się dziwny, nieco niepokojący uśmieszek. Oczy wampira przybrały niebezpieczny błysk, coś co było niewidoczne a jednak dostrzegalne...
Zmiana tak niespodziewanie subtelna, tak przyciągająca, że nawet domniemana ofiara nie ma pojęcia iż nastąpiła. A jednak, była...
Spojrzał na chłopaka po czym odłożył teczkę na biurko.
-Pokój dostaniesz jak dyrektor przyjmie cię do szkoły, co wcale nie jest takie pewne. -Oznajmił spokojnie, obchodząc biurko dookoła i otworzył jedną z szafek wyjmując z niej jakiś formularz. Położył owy papierek na biurku, spojrzenie niebezpiecznych kolorowych oczu przenosząc na chłopaka...
Jeśli ten miał jakikolwiek cień instynktu samozachowawczego, będzie się trzymał z dala od fioletowowłosego. Mężczyzna wyminął dzieciaka... po czym zamknął drzwi dłonią chwyciwszy go za kark.
-Ile ci wytłumaczyli?... Nie powinieneś tego listu pokazywać niesprawdzonej osobie.. Gdybym był człowiekiem, obaj bylibyśmy martwi. -Powiedział nie wiadomo kiedy znalazłszy się tuż za plecami chłopaka. A jeszcze nie dawno był na odległość wyciągniętej ręki. Uśmiechnął się, jednak jego zęby były normalne... kły się jeszcze nie wydłużyły, bo James nie zaczynał polowania ani głodny nie był.
-Ruszysz się a skręcę ci kark. -Uprzedził, zaciskając nieznacznie smukłe palce na karku chłopaka. Nie sprawiał mu nawet jeszcze bólu, dłoni zbytnio zimnych też nie miał.


http://squiby.net/view/3320846.pnghttp://squiby.net/view/3320842.pnghttp://squiby.net/view/2996233.pnghttp://squiby.net/view/3315514.png

Offline

 

#152 2011-02-01 17:04:18

Wette

Mały aniołek

13940411
Zarejestrowany: 2011-01-29
Posty: 11
Punktów :   

Re: Sekretariat

Egon Zeiz
*sekretariat*

Egon przestraszył się nie na żarty, lecz opanowanie jakiego nauczył się w czasie pokera mimowolnie nie pozwalało mu tego okazać.
-Gdybyś był zwyczajnym człowiekiem roześmiał byś się, przypuszczał, że to błąd, kiepski żart, ale na pewno nie przyjął skrawka papieru z dziwaczną pieczątką i bredniami o likantropach za coś wiarygodnego, a przynajmniej nie bez dowodów. Dzisiejsze społeczeństwo jest zbyt  i n t e l i g e n t n e  żeby wierzyć w magię i potwory. Poza tym, zabijanie każdego obłąkanego idioty widzącego duchy w makaronie, kosmitów w salonie i twierdzącego, że jego pies to wilkołak było by dość bezsensowne. Chyba nastały czasy gdy takie tajemnice same troszczą się o to by nie wyjść na światło dzienne. Czy to co mówię nie ma sensu...?! - zerknął na papier leżący przed nim nie przejmując się dłonią mężczyzny na karku. - Co to za dokument?


http://oi51.tinypic.com/1567cjo.jpg

Offline

 

#153 2011-02-01 17:22:23

Namara-sama

Lisek sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-06-13
Posty: 344
Punktów :   

Re: Sekretariat

James De Safore
*sekretariat*

-Nie zawsze się troszczą same o siebie. A każdy kto poznał naszą tajemnice musi zginąć. Poza tym, mógłbym być fanem nierealnego świata wtedy uwierzyłbym szybko. Za mało wiesz, żeby snuć takie teorie... jeden dziwak widzący "coś" drugi trzeci i w końcu zaczną szukać wyjaśnień... a wtedy, cały świat mroku musiałby się wyśmienicie ukrywać... -Stwierdził nie puściwszy go. Czuł pod palcami lekko przyśpieszone tętno, słyszał bicie serca niczym perkusje na koncercie...
Ahh, jakie to było piękne.
-Kiedyś czarownice nie chciały się ukrywać... wiesz może co je spotkało? -Uśmiechnął się nieco niebezpiecznie, puszczając po chwili chłopaka.
-Główny dom pewnie cię czegoś nauczył. Czym jest ten symbol? -Spytał pokazawszy czarny kwiat jaki to widniał na teczce z dokumentami nowego. Ehh, Thi na pewno go przyjmie. Chociaż... Sądząc z jego dokumentów niewiele wystarczy by go wywalić. Jeden plus...


http://squiby.net/view/3320846.pnghttp://squiby.net/view/3320842.pnghttp://squiby.net/view/2996233.pnghttp://squiby.net/view/3315514.png

Offline

 

#154 2011-02-01 18:10:29

Wette

Mały aniołek

13940411
Zarejestrowany: 2011-01-29
Posty: 11
Punktów :   

Re: Sekretariat

Egon Zeiz
*sekretariat*

-Czarna chryzantema, znak rozpoznawczy zmiennokształtnych. - odparł nie przejmując się pytaniem o buntowniczych czarownicach. Po prostu cieszył się, że mężczyzna już go nie dotyka i zaczął bardziej interesować się rozmową.
Sekretarz jest jedną z istot mroku, ciekawe którą? Może wilkołakiem, zmiennokształtnym, czarodziejem, lub wampirem...
Egon wzdrygnął się na myśl, że ma do czynienia z wampirem.
Wyjrzał przez okno pragnąć uspokoić myśli. Szkolne ogrody i ścieżki, kojące zielenią i miejscami skrzące od czerwonych, pomarańczowych i brązowych liści. Zdecydowanie bardziej wolał stać właśnie tam, za szybą, z dala od tych dziwacznych problemów, które z ledwością rozumiał.


http://oi51.tinypic.com/1567cjo.jpg

Offline

 

#155 2011-02-01 19:46:03

Namara-sama

Lisek sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-06-13
Posty: 344
Punktów :   

Re: Sekretariat

James De Safore
*sekretariat*

Wampiry były istotami tak zmyślnie skonstruowanymi by ich ofiara sama wręcz błagała by stać się przekąską. Innymi słowy, był to drapieżnik doskonały... Fioletowowłosy uśmiechnął się pod nosem, nadal niezbyt bezpiecznie i dość... nieprzewidywanie, gdy usłyszał odpowiedź.
-Brawo. A reszta? Wampiry, czarownice? -Spytał krzyżując ręce na piersi. Jego znak był dość sprytnie ukryty... Choć pozornie, całkowicie na widoku. Czekał tylko na odpowiedzi, jakie musiał uzyskać. Potem... Potem można będzie się pobawić w jakiś "ciekawy" sposób.
Lodowe, przeszywające oczy z dziwnym "czymś" co zmieniało się co chwila teraz były skierowane prosto na zmiennego, czekając na reakcje.


http://squiby.net/view/3320846.pnghttp://squiby.net/view/3320842.pnghttp://squiby.net/view/2996233.pnghttp://squiby.net/view/3315514.png

Offline

 

#156 2011-02-01 20:52:17

Wette

Mały aniołek

13940411
Zarejestrowany: 2011-01-29
Posty: 11
Punktów :   

Re: Sekretariat

Egon Zeiz
*sekretariat*

Kolejne pytanie wyrwało chłopaka z zamyślenia. Odwrócił się w stronę rozmówcy, wlepił w niego wzrok. Kątem oka spostrzegł uśmiech który niemal natychmiast zniknął przywracając twarzy sekretarza obojętny wyraz.
-Jakieś inne kwiaty... - zmarszczył brwi starając przypomnieć sobie wykład którym uraczyli go w czasie drogi do szkoły. Ględzili o wilkołakach jedzących surowe mięso, o tym, że jak dotknie innego zmiennego to dowie się w co ten się zmienia i to, że może zajść w ciążę, ale ni jak nie potrafił przypomnieć sobie jak rozpoznać czarodzieja, lub wampira, a starał się to zapamiętać (, a w szczególności to drugie, by trzymać się z daleka).
-Nie pamiętam, ale już wszystko jest załatwione, tak? Jeśli tak, to ja chyba już bym sobie poszedł, nie zawracał głowy...


http://oi51.tinypic.com/1567cjo.jpg

Offline

 

#157 2011-02-01 21:50:43

Namara-sama

Lisek sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-06-13
Posty: 344
Punktów :   

Re: Sekretariat

James De Safore
*sekretariat*

Zmarszczył brwi niemal miażdżąc chłopaka wzrokiem.
-Wszystko? Nic nie jest załatwione. Masz poczekać na dyrektora. -jego oczy niemal błysnęły jednak... minęło to na tyle szybko iż można by to uznać za przywidzenie. Fioletowowłosy poprawił burzę fal na swojej głowie, tym samym odsłaniając nieco spinkę... Spinkę nieco staromodną, ale piękną. Była ona czarną różą, którą to tylko było widać bo reszta ozdoby była ukryta wśród włosów sekretarza.
W ułamku sekundy wampir znalazł się przy chłopaku, przypierając go do ściany. Oczy znowuż błysnęły, a kły delikatnie się wydłużyły, co było widoczne w uśmiechu sekretarza.
-A teraz... nie krzycz, bo jeszcze ci popsuje struny... -Powiedział szybko, owiewając przerażająco wręcz oddechem jego szyję. I po chwili już zatopił w niej zęby, przytrzymując chłopaka a ramiona. Więc ten... nie był w stanie się ruszyć.


http://squiby.net/view/3320846.pnghttp://squiby.net/view/3320842.pnghttp://squiby.net/view/2996233.pnghttp://squiby.net/view/3315514.png

Offline

 

#158 2011-02-01 22:56:22

Wette

Mały aniołek

13940411
Zarejestrowany: 2011-01-29
Posty: 11
Punktów :   

Re: Sekretariat

Egon Zeiz
*sekretariat*

-Puszczaj! Ty chol... -urwał nabierając powietrza do płuc. Starał się odepchnąć napastnika.
-Przestań! ah... Pomocy!
Opór nie trwał długo, już po chwili siły zaczynały opuszczać Egona, dłonie którymi jeszcze chwilę temu starał się obronić zsunęły się z piersi mężczyzny i bezwładnie opadły. Czuł, jak ulatują z niego siły, miał problem z ustaniem na nogach, odchylił głowę do tyłu i oparł o ścianę nie mogąc utrzymać jej prosto.
W książkach które czytałem ugryzienie wampira było niczym afrodyzjak; przy ukąszeniu doznawało się najcudowniejszych doznań jakie tylko istniały... kłamstwa! Jedyne z czym mógłbym porównywać to uczucie to z powolnym umieraniem i naprawdę nie ma w tym nic cudownego! Skrajne osłabienie odbierające ci kontrolę nad ciałem i umysłem. Pewnie zaraz stracę świadomość, zemdleje, umrę, ale ja jeszcze nie chcę... a właściwie to teraz jest mi już wszystko jedno, całe życie i tak mi się...


http://oi51.tinypic.com/1567cjo.jpg

Offline

 

#159 2011-02-02 08:24:48

Namara-sama

Lisek sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-06-13
Posty: 344
Punktów :   

Re: Sekretariat

James De Safore
*sekretariat*

Nie wypił dużo. Nie mógł zbytnio osłabiać uczniów, więc i nigdy nie wypijał na tyle dużo by było po nich widać utratę krwi. W końcu wysunął kły z szyi chłopaka, polizawszy kilkakrotnie ranki. A te się zagoiły...
Fioletowowłosy uniósł brew widząc jak ten w dół mu leci i złapał chłopaka mocniej za ramiona, przytrzymując go przy ścianie.
-Matko ale z ciebie histeryk. -Przewrócił oczyma, po czym doprowadził chłopaka do fotela sadzając go na nim.
-Pójdziesz do dyrektora jak przyjdzie. Teraz tu czekaj. -Oznajmił za biurkiem siadając i spojrzał na chłopaka.
-Czarna róża, symbol wampirów. -Dodał jeszcze, tak na zaś.


http://squiby.net/view/3320846.pnghttp://squiby.net/view/3320842.pnghttp://squiby.net/view/2996233.pnghttp://squiby.net/view/3315514.png

Offline

 

#160 2011-02-02 18:36:44

MadCat

MadCat In Hat | Zastępca admina

5629864
Zarejestrowany: 2010-06-25
Posty: 265
Punktów :   

Re: Sekretariat

Anukis Ibelden
*Sekretariat*

Wszedł do pomieszczenia po czym zatrzymał się gwałtownie brwi marszcząc i zerknął w bok na chłopca jaki siedział na fotelu.
-James....-zamruczał i zerknął na sekretarza siedzącego za biurkiem.
-Ile razy jeszcze mam mówić że nie możesz gryźć kogo popadnie w takim miejscu...-stwierdził zirytowany podchodząc do biurka przy którym leżały jego papiery po czym zerknął na nie.
I naraz poczuł że... ktoś go obejmuje od tyłu.
Przez chwilę myślał że to fioletowowłosy jakiemu się czułości zachciało. Ale...coś w tym dotyku było dziwnego, nierealnego i nazbyt delikatnego.
Wyprostował się trzymając w dłoni jednej dokumenty po czym odwrócił nieco w bok głowę by spojrzeć kto też dotyka jego szyi ustami i .... skamieniał.
-A...Alice...-powiedział zaskoczony jednak na szczęście jego ton brzmiał normalnie.
Jednak kiedy dziewczyna się odsunęła a on przodem do niej stanął wypuścił dokumenty rozrzucając je po podłodze.
-Wiedziałam że się zdziwisz.-zaśmiała się dziewczyna o długich rudych włosach zadowolona z siebie i swojego małego planu jak się udał.
Ubrana w długą suknię z gorsetem w kolorze miedzianym i mnóstwo falbanek delikatnie się zarumieniła po czym zerknęła na kartki jakie się blondynowi z ręki wysypały.
-Sypiesz się...-stwierdziła patrząc zielonymi ślepiami na niego po czym ni stąd ni zowąd pocałowała usta wampira.
-Dobrze cię widzieć. Szkoda że nie było cię na własnym przyjęciu ale, przemyślałam to i ...wybaczam ci.-stwierdziła od tak przeczesawszy kosmki palcami a blondyn nadal stał oniemiały gapiąc na nią po czym naraz...pochylił się przyklęknąwszy i zaczął zbierać papiery.Dziewczyna zerknęła w bok na fioletowowłosego i uśmiechnęła się do niego zadowolona z siebie najwidoczniej po czym złapała parę papierów pochylając się.
-Więc to jest miejsce gdzie pracujesz.-stwierdziła a czerwonooki wyprostował się wstając kiedy dotknęli i podnieśli ostatnią kartkę jednocześnie.
-Tak...Mam nadzieję że jesteś, zadowolona Alice...-stwierdził po czym na kartkę spojrzał jaką nadal z nią trzymał-Czy mogę?
-Ach naturalnie.-zaśmiała się splatając już po chwili z sobą palce.
-Masz pozdrowienia od matki, ach i powiedziała że zapewne zawita tu dziś czy za dzień bądź dwa.-dodał niby przypadkiem kiedy wampir odkładał dokumenty na biurko. I mało co znów ich nie pogubił.
-Słucham? Ale, dlaczego?
-Nie wiem. Nie pytałam jej.-stwierdziła i zerknęła na siedzącego na fotelu chłopaczka.
uśmiechnęła się naraz do niego delikatnie z zastanowieniem po czym wciągnęła zapach.
-Alice...-zerknął na nią Anukis po czym na Egona zerknął i przesłonił jej widok chłopaka- ...może cię oprowadzić?
-Och z miłą chęcią.-wyszczerzyła się do niego zadowolona.
Jak na razie nie było po niej widać złości czy też niesmaku.Była zadowolona i miła ...jak na razie...

------Alice------
http://img823.imageshack.us/img823/7733/alicepk.th.jpg

Ostatnio edytowany przez MadCat (2011-02-02 18:41:21)


Klikać na nie ^^ Thanks!
http://squiby.net/view/4578380.pnghttp://squiby.net/view/4365130.pnghttp://squiby.net/view/4250869.pnghttp://squiby.net/view/4250902.png

Offline

 

#161 2011-02-02 18:56:26

Namara-sama

Lisek sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-06-13
Posty: 344
Punktów :   

Re: Sekretariat

James De Safore
*sekretariat*

Fioletowowłosy przyglądał się parce, jednak jego twarzy nie zdradzało w tym momencie nic a nic. Przejrzysta, czyściutka obojętność na każde słowo, ruch czy gest ze strony dziewczyny, jak i wicedyrektora.
Nie przepadał za tą dziewczyną ale cóż zrobić.
Dziwił go mimo wszystko fakt że Anukis stał się wobec niej tak posłusznym pieskiem... ahh, będzie czym wicedyrektora denerwować oj będzie. Powinien podziękować Alice za taką perspektywę, jednak nie kwapił się ku temu.
Może gdyby to był kto inny to i nawet by podziękował. Albo gdyby miał ten swój drugi humorek, wtedy nawet i względem rudowłosej to byłoby możliwe.
Jednak teraz... nie.

Thierry Durche
*korytarze/sekretariat*

Uśmiechnął się lekko trzymając chłopca za rękę. Był już przyzwyczajony, że wszystko musi stracić. w szczególności ludzi, na których by mu zależało. Dla ich dobra...
Weszli do szkoły, a ciemnowłosy wraz z blondynkiem już teraz skierował się do sekretariatu.
-James to sekretarz. Próbuje być straszny, ale tobie nic na pewno nie zrobi. -Odpowiedział chłopcu po czym westchnął cicho widząc już drzwi.
Zamorduje James'a później, za to że go nie ostrzegł wiedząc iż Thierry przyjdzie. To było pewne...
Zmienny otworzył drzwi dając jako pierwszy krok do sekretariatu i naraz, stanął w miejscu. A że Lawrence szedł za nim, zapewne wpadł na niego.
O...o... Problem?... Chyba nieco gorzej...
Bo i ciemnowłosy poczuł jak coś w środku mu się rozpada. To co ukrywał za murem zaczęło się niemal sypać, wzmacniając jednak mur z każdą chwilą. Im bardziej wzmacniało, tym wiarygodniej mężczyzna był w stanie udawać...
Udawać że wcale nie nienawidzi tej zarazy, która spowoduje że straci coś cennego...


http://squiby.net/view/3320846.pnghttp://squiby.net/view/3320842.pnghttp://squiby.net/view/2996233.pnghttp://squiby.net/view/3315514.png

Offline

 

#162 2011-02-02 19:21:46

MadCat

MadCat In Hat | Zastępca admina

5629864
Zarejestrowany: 2010-06-25
Posty: 265
Punktów :   

Re: Sekretariat

Anukis Ibelden & Lawrence Talbot
*Sekretariat*

Lawrence zadowolony szedł słuchając dyrektora kiedy naraz ten...zatrzymał mu się.
Skrzywił się wpadając mu w nogi po czym wychylił delikatnie w bok zerkając do pokoju.
Zamrugał dostrzegając Anukis'a z ... nie, tej osoby nie znał.
A sam wampir stał zdezorientowany nie wiedząc co powinie  teraz...zrobić. A kiedy dodatkowo zauważył wilkołaka jaki to zaciekawiony głowę wystawił zza Thierry'ego mało co nie padł na zawał.
-Alice...chciałbym ci przedstawić dyrektora tej szkoły Thierry Durche.-powiedział a dziewczyna spojrzała na chłopaka z mniejszą miłością.
Naraz objęła za ramię obiema dłońmi Lamię i uśmiechnęła zadowolona po czy spojrzała na niego.
-Miałeś mnie oprowadzić.-powiedziała naburmuszona delikatnie po czym na chłopca zerknęła obojętnie.
Olała to że przedstawił. I to konkretnie bo i nie chciała go poznawać.
-Tak.-przyznał wampir po czym zerknął przepraszająco na zmiennego- To Alice Anabell Eriani... -jakoś dalsza część zdania nie mogła mu przejść przez gardło.
Za to rudowłosa doskonale wiedziała co ma dalej mówić.
-...narzeczona Anukisa, Anu....-naraz niby obrażona księżniczka na niego spojrzała-Dlaczego nie nosisz pierścionka? Są takie ładne. Spójrz ja swój mam na miejscu a ty gdzie go masz?-zapytała, a blondyn zerknął na jej rękę kiedy niemal ta przed nos mu wystrzeliła i przyjrzał  pierścionkowi na jej palcu, obrączka z wtopionymi małymi diamentami.
-Wybacz. Zapomniałem jej założyć.-przyznał i zerknął na James'a by przypadkiem nie ważył się odezwać.


Klikać na nie ^^ Thanks!
http://squiby.net/view/4578380.pnghttp://squiby.net/view/4365130.pnghttp://squiby.net/view/4250869.pnghttp://squiby.net/view/4250902.png

Offline

 

#163 2011-02-02 19:34:31

Namara-sama

Lisek sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-06-13
Posty: 344
Punktów :   

Re: Sekretariat

Thierry Durche&James De Safore
*korytarze/sekretariat*

Ciemnowłosy patrzył na wampirzycę stojąc w miejscu i nie odzywając się. Wewnętrzny rozpad powolnie się kończył, zostawiając za sobą jedynie przeraźliwą pustkę... Szedł coraz dalej, wypalał, burzył i niszczył wszystko po kolei.
Szukał, tropił by znaleźć nawet najmniejszy skrawek, by nie zostało nic poza pustą, chłodną przestrzenią. W końcu dotarł do drzwi muru. Tam też się zatrzymał. Rozpad był niemalże zakończony, a pustka jaką po sobie pozostawił kuła, piekła i paliła w każdej części ciała zmiennego.
Wielkie drzwi stały twardo, jakby samym wyglądem manifestując niemożność otworzenia ich... I po chwili rozpad się skońcyzł. Pożarł drzwi, na ich miejscu pozostawiając mocny mur, bez żadnego wyjścia...
Ciemnowłosy spojrzał na kobietę i westchnął cicho. Szok minął, spalony do cna.
-Powiedziałbym że miło mi poznać, jednak nie mam w zwyczaju kłamać. Gdybyś była trochę lepiej wychowana, zapewne bym się wysilił na to. -Stwierdził spokojnie, wplatając na twarz lekki, nieznaczący wręcz uśmiech. To był koniec... W pewnym sensie koniec.
Złapał Lawrence za rękę nieco mocniej, by mu się przypadkiem nie wyrwał. Zaraza postępowała, a on nie mógł nic zrobić. Nie mógł i nie powinien nic robić. Bo ta zaraza, wyniszczała tylko jego.
A James? Uśmiechnął się niemal ironicznie, widząc co się dzieje.
-Dyrektorze, nowy uczeń. -Powiedział pokazawszy na siedzącego a Thi tylko spojrzał na niego.
-To go przyjmij. Wypełnił co trzeba i go ie zabij. -Powiedział, na co tylko cichy pomruk słów Jamesa usłyszał.


http://squiby.net/view/3320846.pnghttp://squiby.net/view/3320842.pnghttp://squiby.net/view/2996233.pnghttp://squiby.net/view/3315514.png

Offline

 

#164 2011-02-02 19:57:36

MadCat

MadCat In Hat | Zastępca admina

5629864
Zarejestrowany: 2010-06-25
Posty: 265
Punktów :   

Re: Sekretariat

Anukis Ibelden & Lawrence Talbot
*Sekretariat*

Wampir zamrugał i zerknął na swoją narzeczoną jaka zmarszczyła delikatnie brwi najwyraźniej już coś szykując w swoim małym złym umyśle jednak....
-Alice...proszę zaprowadzę cię do pokoju.-powiedział po czym złapał ją lekko za rękę nie chcąc by ta przypadkiem podeszła do dyrektora bo kto wie co by zrobiła.
Wyminął go nieco się skrzywiwszy na szczęście niewidocznie dla większości po czym na Lawrence'a zerknął jaki patrzył na Anu z tęsknotą? No cóż nie wiadomo ale...dziwnie się gapił.
-Kim jest ten chłopiec?-zapytała naraz dziewczyna zatrzymując się przy drzwiach a raczej już będąc w drzwiach a wampir zamrugał naraz.
Co miał jej powiedzieć?
-To...
-Lawrence...-powiedział cichutko chłopiec schowawszy się po chwili za dyrektorem.
-Ach....ładne imię...-przyznała od tak po czym zerknęła na blondyna jaki chyba wolał nie być w jednym pokoju z nią i dyrektorem...tylko dlaczego? Tego nie wiedziała.
-Czy Anukis ma przewidziane jakieś wolne na dziś czy jutro?-zapytała naraz od tak z wyższością.
Wampir zawarczał w myślach na nią jednak nie dał po sobie tego poznać i ...zauważył że ta jego dłoni nie chce puścić co nieco go krępowało.
-Alice moja dłoń...-powiedział nara zwróciwszy jej uwagę.
Rudowłosa uśmiechnęła się cwanie i pacnęła go w nos lekko palcem.
-Poproś kochanie...-stwierdziła a ten...zamilkł kamieniejąc.Cóż...podziałało to "kochanie" z pewnością na niego niczym kubeł lodowatej wody.


Klikać na nie ^^ Thanks!
http://squiby.net/view/4578380.pnghttp://squiby.net/view/4365130.pnghttp://squiby.net/view/4250869.pnghttp://squiby.net/view/4250902.png

Offline

 

#165 2011-02-02 20:09:22

Namara-sama

Lisek sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-06-13
Posty: 344
Punktów :   

Re: Sekretariat

Thierry Durche&James De Safore
*sekretariat*

Spojrzał na dziewczynę i brew jedną uniósł. Jego wzrok mówił sam za siebie... patrzył się na nią niczym na kompletną, skończoną i niedorobioną idiotkę. No tak, bo jak może nauczyciel, w dodatku wicedyrektor wziąć sobie wolne na samym początku roku, w środku tygodnia?
-Tak, jasne... Nauczyciel dostanie wolne z powodu kaprysu jego narzeczonej w środku tygodnia, oczywiście. -Stwierdził bo i to akurat była prawda. Nie było na to szans. Przecież oni nieraz i w weekend musieli siedzieć nad formalnościami nieraz nad planem lekcji czy zastępstwami, a ta jeszcze chce by blondyn sobie wziął wolne we wtorek albo środę. Mądre, naprawdę.
Poza tym... zapewne gdyby to nie miało być dla niej, Thi by podszedł do tego nieco inaczej.
Ostatnie zdanie jakie wypowiedziała ruda zabolało... Jednak ciemnowłosy ledwie wyczuł różnice. Bo i odkąd wewnątrz muru panowała lodowata pustka, bolało cały czas. Jedynie sposób się nieco zmieniał, ale tak... bez różnicy. Tak czy tak, boli.
Spustoszała przestrzeń, z jakiej niemożliwym była ucieczka dawała jednak jeden, znaczący plus. Już nic się nie kruszyło. Ból trwał nieprzerwanie, więc do niego zapewne nie długo się przyzwyczai. A przynajmniej nic już nie pęknie, nic się nie złamie...
Łatwiej było grać. Łatwiej było oszukiwać... Za to z całą pewnością, trudniej będzie żyć.


http://squiby.net/view/3320846.pnghttp://squiby.net/view/3320842.pnghttp://squiby.net/view/2996233.pnghttp://squiby.net/view/3315514.png

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl