Kitsune Tomohisa
*pod sekretariatem*
Rudowłosy ze szczęściem na twarzy stał teraz pod sekretariatem. W końcu już gorzej być nie może.
Zapukał.
Offline
Lisek sieciowy
James De Safore
*sekretariat*
W końcu przestał wypijać życiodajny płyn z ciała chłopca...
Uśmiechnął się pod nosem lekko, po czym polizał ranki coby te krwawić przestały. I przestały... a zasklepią się szybko, zarówno dzięki ślinie wampira, jak i regeneracyjnym zdolnościom zmiennokształtnych.
-Jeśli myślisz ze to już koniec to jesteś w błędzie... Ale nie martw się, zaraz dojdziesz do siebie po utracie krwi. -Powiedział po czym po prostu ściągnął z chłopaczka spodnie, znowu ustami muskając jego szyję jak i dłonią na jego krok schodząc....
Jednak po chwili dłoń owa zjechała między pośladki chłopca a wampir włożył w niego jeden z palców, umazany nasieniem blondyna.
Offline
Kitsune Tomohisa
*pod sekretariatem*
Do jasnej cholery! Ile jeszcze mam czekać! -zaklął pod nosem.
pukał, pukał i pukał.
Postanowił wejść. Drzwi były otwarte, gdy tylko je za soba zamknął usłyszał dziwne niespodziewane odgłosy. Odskoczył do tyłu przewracając stolik z lampką. Bam! Lampka teraz leżała na podłodze rozbita na milion kawałeczków.
Kitsune zbladł.
AAAAAA! Co ja narobiłem!
Offline
Momo Chikusa
*pokój obok sekretariatu*
Chłopak widział przed oczami ciemność. Słyszał tylko pojedyncze słowa sekretarza. Ciężko dyszał. Nagle w tym wszystkim usłyszał pukanie. Szeroko otworzył oczy i czuł jak serce podchodzi mu do gardła. znał te kroki, te delikatne palce.
-Kitsune... -jęknął nagle. Niestety po chwili poczuł mocny ucisk w pośladkach.
-Ah, Ah... -jęczał dalej. Dobrze, że palce nie był suchy, trudniej byłoby go włożyć. Czuł jak jego odbyt się powiększa, czuł, że chce więcej i więcej.
-Kitsune... -powtórzył. -Chcę Kitsune...Ah~!
Offline
Lisek sieciowy
James De Safore
*sekretariat*
Słysząc pukanie oczyma przewrócił.
Zerknął w stronę drzwi po czym na blondynka spowrotem słysząc co ten wymówić próbuje. No tak, to było do przewidzenia. Usłyszawszy brzęk lampy zamrugał... to było szkło... albo coś co się podobnie tłucze. Więc to mogła być jego ukochana lampka? Ano mogła...
Była przecież z kryształu, więc na pewno by wydała podobny dźwięk do szkła... Niemal warknął, zostawiając o dziwo w spokoju chłopaczka. I wcale nie przejmował się tym że go rozbudził (znowu).
Wyjął z kieszeni chusteczkę, po czym wytarł w nią rękę i założył surdut spowrotem.
-Zregeneruj siły mały. Masz za dobrą krew żebyś tak po prostu umarł, przydasz się jeszcze kiedyś -Machnął ręką kląc na dyrektora. Nie mógł idiota poczekać aż skończą?!
Prychnął po czym otworzył drzwi i wyszedł nie przejmując się tym iż pół nagi chłopak leży w drugim pokoju. Zamknął za sobą drzwi na klucz, po czym oparł się ręką o biurko./
-Tak?
Offline
Kitsune Tomohisa
*pod sekretariatem*
Chłopak stał z pokaleczonymi dłońmi, próbując posprzątać bałagan. Usłyszawszy za sobą głos odwrócil się.
- Ja...przysłał..... mnie..... dyrektor..... i ......przepraszam....narobiłem bałaganu- głośno przełknął ślinę.
Wiedział, ze wkopał sie w sniezłe bagno, ale nie wiedzial że jest ona aż tak głębokie.
Offline
Momo Chikusa
*pokój obok sekretariatu*
Zostawiono go. Położył się wygodnie na zimnej podłodze. Chciał zobaczyć Kitsune, ale nie miał siły. Usłyszał go i natychmiast oprzytomniał. Troche obolały podszedł najbliżej jak się dało do drzwi.
-Kitsune...-jęknął do siebie. Ręką starł z oczu łzy. -Kitsune!
Jednak chyba nikt go nie słyszał. Skulił się i zaczął płakać.
Offline
Lisek sieciowy
James De Safore
*sekretariat*
Spojrzał na chłopaka i brwi zmarszczył widząc jego dłonie.
Oh, jakie to szczęście że on przed chwilą jadł!
-Przysłał cię po klucz książki i podpis, a nie żeby bić moją lampę. -Powiedział po czym rzeczy Momo położył pod biurko od swojej strony.
-Wytrzyj te ręce. -Powiedział po czym odnalazł papiery jakie mu przefaksował dyrektor. Położył je na biurku wraz z długopisem po czym podał chłopakowi paczkę chusteczek z biurka.
-Wytrzyj te ręce i to podpisz. Tylko szybko bo pewien blondynek się niecierpliwi zapewne. -Oznajmił z uśmieszkiem lekkim i usiadł w swoim fotelu.
Offline
Momo Chikusa
*pokój obok sekretariatu*
-Kitsune! -jęknął. Jego głos nie krzyczał tak głośno jak chciał. Od poprzednich wyć miał zdarte gardło. Wydobył jednka z siebie królewski ryk jak na zmiennokształtnego przystało. -Kitsune!!
Offline
Kitsune Tomohisa
*sekretariat*
Wytarł ręce.
- Blondynek?- usłyszał ryk Momo - MOMO-KUN! Cos ty mu zrobił?!
Spojrzał gniewnie na sekretarza.
-Gdzie on jest?!
Ostatnio edytowany przez Kitsune (2010-06-24 20:07:32)
Offline
Lisek sieciowy
James De Safore
*sekretariat*
Spojrzał na niego po czym nogę na nogę założył.
-Jak narazie jeszcze nic. Kitsune, tak? Podpisuj to. -Powiedział po czym wstał i pozbierał resztki swojej kryształowej lampy.
Westchnął tęsknie widząc w jakim stanie jest jego ukochany kryształ, po czym wyrzucił owy do śmieci.
-Trzeba go ukarać... Tak to jest jak się ma za długi język... A ty? Umiesz być dyskretny? Czy także trzeba cię tego nauczyć? -Spytał stając nagle tuż za chłopakiem... On wiedział że oboje nie są ludźmi. Skąd? Ano, dyrektor mu powiedział. Ot co.
Offline
Kitsune Tomohisa
*sekretariat*
Podpisał kolejne papiery. W końcu i tak trzeba to kiedys zrobić.
-Ukarać?! Ty DRANIU! Co on ci takiego zrobił?! - wybuchł, nie mógł juz wytrzymać. Odwrócił się miał ochotę go zabić. Mocno zacisnął pięści, rany znowu zaczęły krwawić.
Offline
Momo Chikusa
*pokój obok sekretariatu*
Momo słyszał już tylko ciche dźwięki. Nie miał siły. Oddychał jeszcze ciężej. W końcu zasnął czekając na zbawienie.
Offline
Lisek sieciowy
James De Safore
*sekretariat*
-Za dużo mówił... w sumie powinienem się czegoś więcej o nim dowiedzieć. Może już jakiemuś człowiekowi wychlapał o nas?... -Powiedział po czym uśmiechnął się słodko.
-Za nieprzestrzeganie zasad zawsze jest kara. -Oznajmił po czym wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi na klucz. Zerknął na blondynka i uśmiechnął się tym razem uprzejmie, po głowie go głaszcząc.
-Spokojnie. Zaraz ci się polepszy po utracie krwi. Już powinieneś się lepiej czuć. -Oznajmił po czym wziął książki i klucz do pokoju Kitsune i wyszedł znowu drzwi na klucz zamykając.
Położył książki na biurku i zerknął na rudowłosego.
-Masz pokój 22b, na drugim piętrze internatu. -Pokazał mu kluczyk miedziano złoty z plakietką z numerem pokoju po czym drugi, srebrny klucz na biurku położył.
-Idę do dyrektora... Tylko nie waż się rozwalić nic więcej. I NIE wchodź do tamtego pokoju do którego kluczyk leży na biurku... -Uśmiechnął się znowu słodko, po czym na książki pokazał.
-Oboje macie to zabrać do swojego pokoju. Miłej zabawy -Oznajmił i wyszedł po prostu... co go napadło żeby się bawić w swatkę? A kto go tam wie... dziwny to typ i tyle. Poszedł do gabinetu dyrektora i tyle go już widzieli.
Offline